czwartek, 25 sierpnia 2016

Forsowanie Odry.

Jest jeszcze jeden znajomy, który lubi takie sprawy. Mianowicie mój stary kolega jeszcze czasów podstawówki. To już tyle lat, a można powiedzieć, że utrzymujemy kontakt i jest to raczej relacja przyjacielska. Tak samo jak ja ma rodzinkę. Tylko troszkę większą - dwie córeczki. Znowu znalazło się trochę czasu, więc zadzwoniłem do tego mojego kolegi i wspomniałem o tym, że jestem szczęśliwym posiadaczem wykrywacza. Niby nic, a jednak. Jego reakcja była natychmiastowa. Zna nad Odrą świetne miejsce nieopodal miejscowości Czelin, gdzie w czasie II wojny światowej było forsowanie Odry. Pewnie można tam znaleźć wiele fantów. Razem znamy te okolice, bo całe życie mieszkamy w okolicach Odry i o forsowani Odry słyszałem wiele. Siekierki, Gozdowice, ale nigdy Czelin. Okazuje się, i są to opowieści świadków tych wydarzeń, że w czasie forsowania Odry, rzeka była czerwona od krwi na wysokości wioski Czelin, a na druga stronę można było przejść po ciałach zabitych. Nie wiem na ile to prawda, ale takie opowieści słyszeliśmy wraz z moim kumplem. Trzeba przyznać, że z informacji, które gdzieś tam wyczytałem w internecie była to naprawdę ciężka bitwa Wojska Polskiego. Wszystkie źródła historyczne podają głownie w swoich przekazach całkiem inne miejsca, czyli Gozdowice i Siekierki, o Czelinie wspomina się rzadko.

Forsowanie Odry

No, ale ok. Z racji tego, że kolega ten jest mieszkańcem Czelina wybraliśmy się z Kasią i Kornelkiem do nich pod dom skąd mieliśmy wyruszyć nad Odrę na miejscówkę zaproponowaną przez kolegę. Nasz wyjazd z domu troszkę się opóźniał. Juz za nami dzwonili, żeby się pospieszyć. Plan był taki, że jedziemy nad Odrę rozpalamy ognisko, dzieci i żony siedzą i się bawią, a my wędrujemy na poszukiwania skarbów. Nie wiedziałem jeszcze, co zobaczę, kiedy zajadę pod dom kolegi. Jak ja żałuje, że tego dnia nie robiłem żadnych zdjęć. Kiedy podjechaliśmy pod ich dom mym oczom ukazał się widok, starego rumuńskiego Aro, do którego była podczepiona przyczepa campingowa. Rodzina kolegi była zwarta i gotowa. Przesiedliśmy się do Aro i pojechaliśmy w kierunku obiecanej miejscówki. Śmieszny musiał być to widok. Aro z przyczepą campingową. Nad Odrą znaleźliśmy jakąś polankę, gdzie rozbiliśmy obóz. Stół, krzesła, piwo, słodycze dla dzieci, miejsce na ognisko, normalnie super się zapowiadało. Za nim jednak rozpaliliśmy ognisko postanowiliśmy z kolega cos wykopać z ziemi. Oczywiście dzieci nie chciały się bawić tylko wędrowały z nami. Dwoje małych dziewczynek, mój Kornel, ja i Siwy (bo taka ksywę ma mój kolega).

Czymś takim wybraliśmy się na wyprawę

Niesamowite było to, co zaczęliśmy na samym początku wyciągać z ziemi. Bardzo dużo naboi. Nie wiemy, od czego bo były to pełne naboje, które od razu zasypywaliśmy.  Co parę metrów nabój. Szok. Zaczęliśmy się bać o dzieciaki, żeby nie grzebały w tym, co my wykopiemy. Całe szczęście, że mamy ułożone dzieci, które grzecznie posłuchały choć ciągle stały za naszymi plecami. Mnóstwo różnych rzeczy znajdowaliśmy. Pełno jakiegoś złomu, którego ciężko było zidentyfikować. Zostawialiśmy to na polance. Jedyna rzecz, którą zidentyfikowaliśmy to kolba od jakiegoś pistoletu, ale była w tak opłakanym stanie, że zostawiliśmy ją tam gdzie była.
Hitem popołudnia stało sie jednak, co innego. Znaleźliśmy na polance 50 pfenningów z 1921r. Znowu radocha wielka. Co wypad w teren to coś znajdujemy. Oczywiście skarb przechwycił Kornel i schował. W domu jednak grzecznie mi go oddał i mogłem bardziej się przyjżeć fantowi. Potem przyszła pora na kiełbaski i chwile przerwy. Posiedzieliśmy przy ognisku, po czym spakowaliśmy się i pojechaliśmy do domu. Zmęczeni.

Nasze są troszkę w gorszym stanie

W domu zacząłem się zastanawiać, co można znaleźć na terenie Gozdowic i Siekierek, bo tam szło główne natarcie forsowania Odry. Czelin oberwał jakby rykoszetem, a na polance nad Odrą znaleźliśmy tyle dowodów krwawej bitwy. To, co dopiero znajdziemy w Gozdowicach i Siekierkach. Na samą myśl robi mi się miło. W najbliższym czasie trzeba się tam wybrać.
Niestety nie mam oryginalnego zdjęcia tych 50 fenningów, może zamieszczę przy okazji następnego postu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz