poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Pierwsza poważny fant - 15.08.2016r.

Zajarani poszukiwaniem skarbów postanowiliśmy nie przestawać. Jednak nie zawsze jest czas na przygodę. Wiadomo, praca i inne obowiązki. Pewnego jednak dnia nadarzyła się okazja, aby wyruszyć w teren. Cel wyprawy był inny, jednak na wszelki wypadek wykrywacz był schowany w bagażniku. Mieliśmy pomóc znajomy malować domek nad jeziorem. 
Bohater dnia - Kornel

Oczywiście początkowo malowałem ja i Kasia. Kornel coś tam robił, ale jak to dziecko w pewnym momencie zaczął się nudzić i jak my to z żoną mówimy - zaczął piszczeć. Niestety roboty było jeszcze wiele, więc jedno z nas musiało się zając synkiem. W związku z tym, że jestem po operacji kręgosłupa i praca fizyczna mi nie służy, zaszczyt opieki spadł na mnie. No to, co wyciągamy z samochodu wykrywacz i pochodzimy trochę po działce. Działka z wysoką trawą, twarda ziemia. Powiem szczerze, że tak trochę od niechcenia chwyciłem wykrywacz. Miało to być tylko jakieś zajęcie dla Kornela, żeby jeszcze trochę wytrzymał na dworze. Pierwszy dołek i 2 zł. Super. Przynajmniej na lody nazbieramy. Drugi dołek i znowu 2 zł. Potem nam się jeszcze trafiły jakieę śmieci i współczesne 5 gr. 
Domek, który malowaliśmy

Postanowiłem powoli przekonywać małego, że trzeba iść już do samochodu, że tata musi jeszcze troszkę pomóc znajomym. Jednak się nie udało i w sumie to, co wyciągnął Kornelek z ziemi potem to w głównej mierze jego zasługa. Coś zaczęło piszczeć na wykrywaczu i zdawało mi się, że to jest jakiś taki stabilny sygnał. Więc zacząłem kopać. W sumie wywaliłem wielką dziurę, bo jeszcze nie umiem tak się obsługiwać tym wykrywaczem, aby jakoś szybko zlokalizować fanta. 
W pewnym momencie - Jest, tato, jest!!! Patrzę młody wyciąga coś okrągłego z ziemi. Początkowo myślałem, że to kolejny śmieć, a tu taka niespodzianka, 3 feningi z 1871 roku. Masakra. Jak do tej poty to nasza najlepsza znajdka. Pokazałem koledze, u którego byliśmy na działce. Nie mógł uwierzyć, że coś takiego na jego polu. 

3 pfenninge 1871 - hurrraa


Teraz do się dopiero zajarałem. Już mi się ni chciało pomagać znajomym tylko razem z Kornelem przeszliśmy całą działkę wzdłuż i wszerz, bo przecież coś tu musi być. Niestety już nic nie znaleźliśmy, ale przypadkowe poszukiwania i tak uważaliśmy za owocne. Miejscówka, na której byliśmy to działka nad jeziorem niedaleko Jelenina. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz